19 sierpnia 2011

Liczy się każdy dzień...

Jesteśmy po drugiej rocznicy ślubu... Jakiś czas temu zmieniły się moje modlitwy. Stały się bardziej świadome, pełne desperacji człowieka, który zdał sobie sprawę, że bez Boga nic nie może uczynić. Pragnę żyć teraz...Nie wczoraj, nie jutro, ale dziś. Chcę tworzyć nową rzeczywistość każdego dnia, doświadczać piękna każdej chwili. Zdałam sobie sprawę, że miłość może być piękna nieprzerwanie, do końca... Z Boża pomocą, Jego inspiracją, natchnieniem czynienia dla drugiego człowieka dobra, przyjemności, staje się nieopisaną radością. Dochodzisz do momentu, w którym zapominasz o sobie i właśnie wtedy okazuje się, że jesteś najszczęśliwszą osobą na świecie. Czasem niestety wracam na moment do mojego ego, do mojego dbania o własne, duże "ja". momenty te najczęściej boleśnie odczuwa, ten który jest mi najbliższy... Ale moje serce chce walczyć, przede wszystkim jednak chce wierzyć... Wierzyć w  miłość, która nie ustaje, która wszystkiemu wierzy, wszystko zakrywa, wszystkiemu ufa... Miłość, która chce czynić dobro, które chce zmieniać świat. Czy to niemożliwe? Ależ oczywiście, że możliwe dla tego, który ma wiarę. Kiedy zdasz sobie sprawę, że wszystko co posiadasz jest darem, staje się to jeszcze bardziej niesamowite, jeszcze bardziej pełne piękna. Wszystko jest darem... To fakt: życie nie składa się tylko z cudownych i przyjemnych rzeczy, ale są też te, które bolą, które są ciężkie. Skupiając się jednak na nich zawsze będzie tkwił w nas żal, zgorzknienie. Nie patrz na górę swoich problemów. Myśl o widoku, który rozciąga się z jej szczytu. Doceń piękno, które widzisz, słyszysz, czujesz, smakujesz... Doceń ludzi, którzy są wokół Ciebie... Doceń męża i kochaj... kochaj jakby jutra miało nie być, kochaj jakby od tego miało zależeć życie... kochaj tak jak Ty zostałaś ukochana przez Boga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz