22 sierpnia 2011

Ta ostatnia niedziela....

Wariacje szykowania do wyjścia z domu... Śmiech, gwar. Co zjemy na śniadanie? Po wielu pytaniach w końcu wybór pada na kanapki. Zarówno samochodziki siedzące z nami przy stole jak i Bartuś zjedzą to co wujek. Mycie, ubieranie, pakowanie... Wychodzimy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele radości przynieść może jazda tramwajem po warszawskich ulicach. Prawie na każdym przystanku padają okrzyki: "Jedzie pociąg! Jedzie!". Uśmiech sam ciśnie się na twarz. Nas już nie cieszą takie małe rzeczy. A może powinny?
Na nabożeństwie pada rekord czasu kazania... Było bardzo ciekawe, choć spokojnie można by uraczyć nas nim przez kolejne dwie niedziele.
Niedziele to czas wspólnych obiadów,  w ogóle to czas wspólny, dzielony z przyjaciółmi. Wybieramy się na pizzę, niedaleko kościoła. Choć wnętrze nie powala, jest proste, skromne i mało klimatyczne, to pizza trzeba przyznać jest bardzo dobra i godna polecenia. Czas na siestę, która również spędzana jest w gronie przyjaciół na naszym kościelnym patio... Relacje... Żadne nie rodzą się same, trzeba o nie dbać, pielęgnować, szanować. Podlewać wodą szczerości i prawdy, wystawiać na słońce wspólnych radości, ale i pozwalać aby deszcz smutku swobodnie na nie spadał. Przede wszystkim jednak potrzebny jest dobry Ogrodnik, który zadba by wszystko zasadzone było na jak najlepszym gruncie...
Wracam do domu. Jestem już trochę zmęczona, myślę o tym co jeszcze zrobię zanim padnę do łóżka i wtedy... Zdaję sobie sprawę, że przez poranną prędkość nie wzięłam kluczy od mieszkania...
"Łukasz nie wzięłam kluczy"... Zawsze dzwonię do niego, bo tylko mój mąż może myśleć jasno, kiedy ja wpadam w panikę... 15min później znajduję się na przystanku, czekając na autobus, który zawiezie mnie na starówkę.
Dostaję smsa od Przyjaciela w odpowiedzi na moje "tragiczne położenie, w którym obecnie się znalazłam": "Pojedziesz do Łukasza do pracy, kupisz sobie dobrej kawy w kawiarni, będziesz spacerować i uśmiechać się do przechodniów. I nie chcę być nie miła, ale czy nie zbliża się okres?" Cóż ja bym poczęła bez ludzi wokół mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz